Pierwsza wizyta [FELIETON]
Remis dał nam punkt, ale niewiele zmienił, bo jest to, co było widoczne od razu po losowaniu grup eliminacyjnych: jeśli chcemy awansować do finałów mistrzostw świata, musimy wywalczyć drugie miejsce, a potem udział w tej wielkiej imprezie po barażach, bo pierwsza lokata w grupie jest jakby z miejsca przydzielona Anglikom.
Jesień piłkarska w pełni. W środku tygodnia ruszyły mecze grupowe Ligi Mistrzów, a Legia walczy w Lidze Europy. To jednak dla nas wielki futbol, my musimy się zadowolić naszym, małym. Przed kilkoma dniami pisałem o poparciu, jakiego prezes lubuskiego związku udzielił nowemu włodarzowi naszej piłki i zastanawiałem się, co z tego będzie miał nasz ubogi futbolowo region. I proszę! Cezary Kulesza pierwszy wyjazd w teren - jako szef polskiego futbolu - wykonał nie tam, gdzie jest kilka zespołów walczących w ekstraklasie, pierwszej i drugiej lidze, ale w Lubuskie! Co za radość!
Spotkał się z prezydentami Zielonej Góry i Gorzowa, odwiedził Lubsko, gdzie otwierał uroczyście nowe boisko ze sztuczną nawierzchnią. A to ci niespodzianka! Wychodzi na to, że nowy dowódca naszej piłki natychmiast odwdzięcza się za poparcie wyborcze, jakiego udzielił mu nasz prezes. Mam nadzieję, że panu Cezaremu na tej piłkarskiej pustyni nie zabrakło wody, a działacze zadbali, żeby to co trzeba było odpowiednio zmrożone i szaszłyczek dobrze wypieczony podczas wieczornej dyskusji o piłeczce.
Tak na poważnie, liczę na to, iż prezes przekonał włodarzy obu stolic województwa, że zachowując swoją miłość do żużla, powinni jeszcze łaskawszym okiem spojrzeć na futbol. Czy to, że Zielona Góra i Gorzów mają drużyny zaledwie na czwartym szczeblu rozgrywek nie jest smutne? Dla mnie i pewnie nie tylko dla mnie, tak.
Ligi żużlowe jeszcze walczą o medale i awanse, a media już spekulują kto i gdzie będzie jeździł w przyszłym sezonie. Gdyby brać na poważnie wiadomości, kto zdaniem ,,dobrze poinformowanych” będzie jeździć w Falubazie, to od tych nazwisk może rozboleć głowa. Najbardziej uśmiałem się z tekstu zamieszczonego na pewnym portalu, że działacze GKM Grudziądz mają żal do Falubazu, bo chce zatrzymać na kolejny sezon Makasa Fricke. Czemu? Byli pewni, że Australijczyk odmówi jazdy w pierwszej lidze, dostanie od nich dobrą ofertę i zamelduje się w Grudziądzu. Tymczasem zielonogórski klub chce, żeby został. To, że żużlowiec ma ważny kontrakt z Falubazem jest w natłoku tych dywagacji jakby daleko w tle, a przecież w zawodowym sporcie kontrakt rzecz święta. Z drugiej strony, każdy kontrakt można renegocjować albo zerwać. Wszystko ponoć zależy od pieniędzy i dobrych chęci, bo jak mówią ,,z niewolnika nie ma pracownika”.
Jak będzie, zobaczymy. Jestem bardzo ciekaw, jak to się skończy.
Andrzej Flügel